niedziela, 1 lutego 2015

Opowiadanie konkursowe Harlequin

I
Szła ulicą Piotrkowską, która jak zawsze żyła własnym życiem. Było już sporo po północy, z nieba zaczęły spadać krople pierwszego od kilku tygodni deszczu. Gdzieś po prawej usłyszała za sobą gwizdanie, co zazwyczaj było przejawem zainteresowania jej osobą mężczyzn po czterdziestce.
Od dawna przestała zwracać na to uwagę.
Ubrana jedynie w kusą sukienkę i cienki, wiosenny płaszczyk kroczyła coraz szybciej, żeby uniknąć zbliżającej się powoli ulewy.
- Niech to! Dlaczego akurat teraz? - przeklinała w myślach pogarszającą się pogodę
Spuściła głowę , aby deszcz nie zniszczył jej makijażu. Długie blond włosy, upięte początkowo w elegancki kok wyglądały teraz jak fryzura kury domowej po całodziennym maratonie sprzątania domu.
Śpieszyła się na kolację do swojego ojca, który był znanym łódzkim przedsiębiorcą i raz w miesiącu organizował firmowe przyjęcia, których ona miała być ozdobą.
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek telefonu.

- Majka! Gdzie jesteś do cholery! Wszyscy czekamy tylko na Ciebie! Pamiętaj, że nadal jesteś na moim utrzymaniu, więc powinnaś robić to co Ci każe!!- wrzeszczał ojciec, którego tembr głosu jeszcze długo wibrował jej w głowie.
Dziewczyna wyobraziła sobie, jak tata w porywie wściekłości nabiera rubinowej barwy i zaczęła się śmiać. Coś w niej pękło, długotrwała zależność od ojca sprawiała, że do tej pory czuła się niewolnicą, stworzoną tylko do reprezentowania swoich wdzięków klientom ojca, pomagając mu w biznesie.
Postanowiła z tym skończyć.
- Tato, przeproś ode mnie swoich klientów, ale nie przyjdę dziś na przyjęcie. Powiem więcej, od dziś zaczynam żyć własnym życiem czy Ci się to podoba czy nie.
W słuchawce nastała głucha cisza, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność.
- Co ty sobie wyob... - Nie chciała tego słuchać, dlatego z prawdziwą przyjemnością wcisnęła czerwoną słuchawkę i zakończyła rozmowę.
Ojciec dzwonił jeszcze kilka razy, jednak nie miała śmiałości odebrać. Wiedziała, że od teraz musi radzić sobie sama.
II
Długo zastanawiała się gdzie pójść. Myślami wracała do tych wszystkich bankietów, na których snobistyczni przedsiębiorcy chcieli zaciągnąć ją do łóżka w zamian za kontrakt z firmą ojca. Zawsze odmawiała, bo nie chciała być kartą przetargową w interesach, o których nie miała pojęcia.
Po policzkach zaczęły spływać jej łzy żalu, wściekłości i bezradności. Nie przejmowała się już makijażem ani fryzurą. Wszystkie, chowane dotąd głęboko, emocje znalazły ujście w jej oczach, aby spocząć z goryczą na ustach. Wtem przypomniała sobie o Elenie, dziewczynie z Ukrainy, którą poznała na studiach. Nadal miała w telefonie jej numer, choć dawno się nie kontaktowały. Z braku innych pomysłów, postanowiła zadzwonić.
- Słucham? - z słuchawki było słychać delikatny, zaspany głos kobiety z obcym akcentem.
To na pewno Elena - pomyślała Majka i poczuła jak iskierka nadziei na nowo rozpala jej serce.
- Eleno, z tej strony Majka. Wynikła niezręczna sytuacja i nie mam się gdzie zatrzymać. Czy nadal mieszkasz w Łodzi?
- Kobieto, jest trzecia w nocy! Co ty na litość boską robisz o tej porze na zewnątrz? A wracając do twojego pytania, to tak, nadal mieszkam w Łodzi, ale chwilowo jestem w delegacji. Jednak możesz się zatrzymać w moim mieszkaniu na Stawnej. Dziś jest sobota, więc prawdopodobnie będzie tam mój brat, żeby nakarmić kota. Zadzwonię do niego i powiem, że przyjedziesz, otworzy Ci drzwi.
- Dziękuję Ci. Nawet nie wiedziałam, że masz brata, a wydawało mi się że wiem o tobie wszystko.
- Majka, wiesz jak jest. Zawsze jest czas nadrobić zaległości.
Tym krótkim zdaniem Elena odłożyła słuchawkę, a Majka w pośpiechu wykręciła numer do taxi.
III
Dojechała pod mieszkanie Eleny w ciągu 10 minut. Pamiętała to miejsce z czasów studenckich, kiedy razem uczyły się do sesji. Czuła żal, że mimo pięciu lat spędzonych z koleżanką nie poznała jej tak dobrze, jakby chciała.
Niepewnym krokiem ruszyła do drzwi i nacisnęła dzwonek. Po krótkiej chwili usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Wtedy go zobaczyła.
Drzwi otwarł jej przystojny, wysoki brunet z lekkim zarostem. Majka doszła do wniosku, że na pewno go obudziła, bo włosy miał potargane i był zaspany.
- Cześć, ty jesteś Majka? Jestem Artem. Elena dzwoniła do mnie pięć minut temu, więc wybacz, ale nie zdążyłem się ubrać. Wejdź proszę.
Przekroczyła próg domu i spojrzała w stronę chłopaka. Miał na sobie jedynie bokserki, które uwydatniały jego kształty.
Majka poczuła, że policzki płoną jej rumieńcem. Nie wiedziała czemu, przecież nie jednokrotnie widziała mężczyznę w bokserkach.
Artem popatrzył na nią i posłał jej niepewny uśmiech.
- Więc... może masz ochotę na wino? Wyglądasz jakbyś wróciła z basenu i choć przyznam, że wygląda to uroczo, to jednak nie sądzę, żebyś czuła się komfortowo. Na górze, w pokoju po prawej stronie jest sypialnia Eleny, poszukaj tam jakiegoś suchego ubrania. Po lewej jest łazienka, więc jeśli chciałabyś wziąć prysznic, to jest do twojej dyspozycji. Wybacz, że nie pomogę, ale zupełnie się nie znam na tych damskich zabiegach, a jeśli chodzi o ubranie...
Nie dokończył, gdyż wywód przerwał mu śmiech Majki. On też się roześmiał pokazując białe, doskonale równe zęby.
- Mieszkałam tu z Twoją siostrą przez pięć lat. Myślę, że znajdę drogę do szafy i do łazienki - powiedziała z uśmiechem na ustach Majka i udała się po schodach na piętro.
Dotarła do sypialni Eleny. Nic się nie zmieniło odkąd była tu ostatnio. Brakowało jedynie książek, które pomagały jej w nauce. Podeszła do szafy , wzięła z niej niebieski podkoszulek i krótkie spodenki Eleny i udała się do łazienki.
Gorąca woda oczyściła ją z wyrzutów sumienia i zmyła żal, jaki towarzyszył jej przez ostatnie kilka lat.
Wytarła się pośpiesznie, ubrała w rzeczy koleżanki i zeszła na dół. Ku jej zdziwieniu, na stole w saloniku stały dwa kieliszki wina i talerz spaghetti.
Uśmiechnęła się do siebie, zajęła miejsce na wygodnej, skórzanej sofie i włączyła telewizor. Po chwili przyszedł Artem, o dziwo, ubrany tym razem tylko w długie, czarne, sztruksowe spodnie.
Majka pomyślała, że chłopak wygląda całkiem pociągająco, zwłaszcza, że miała okazję podziwiać jego umięśnioną klatkę piersiową. Zastanawiała się, ile może mieć lat.
- Artem, ile młodszy jesteś od Eleny? - zapytała, po czym od razu tego pożałowała, gdyż poczuła że policzki znowu zaczynają jej płonąć.
Artem zaśmiał się i popatrzył na nią.
Majka teraz uświadomiła sobie, że chłopak ma naprawdę piękne oczy. Miały głęboki, niebieski kolor, w którym można było utonąć.
- Cóż... jeśli mam być szczery, to jestem starszy od swojej siostry o całe dwa lata - odparł z uśmiechem.
Majka skinęła głową i sięgnęła po kieliszek czerwonego wina, podając drugi dla Artema.
- Wypijmy za nasze zdrowie - powiedziała
- Wypijmy za nasze spotkanie - uzupełnił Artem.
Majka czuła, że między nimi rodzi się coś specjalnego, wyjątkowego i niepowtarzalnego. Wygląd zewnętrzny Artema wyjątkowo ją pociągał, nigdy nie czuła czegoś podobnego do żadnego mężczyzny.
IV
Rozmawiali do samego rana, żartując i śmiejąc się w głos. Majka opowiedziała mu, o okolicznościach w jakich musiała zatrzymać się u Eleny, a on opisywał jej sytuację polityczną na Ukrainie.
Zasnęła dopiero o ósmej nad ranem z głową na ramieniu Artema. Śniła o nim, o pocałunkach i miłości.
Otworzyła oczy i uznała, ze spała dość krótko. Zegar w pokoju wskazywał właśnie 11.30. Artem nadal spał. Choć czuła, że bolą ją wszystkie mięśnie, jak najciszej potrafiła, wstała i poszła do kuchni zaparzyć kawy.
Chciała, żeby Artem się wyspał, niestety wszystkie plany pokrzyżował jej dzwonek telefonu, który zostawiła na stole w salonie. Wiedziała, kto dzwoni. Kątem oka zobaczyła, że Artem przeciera oczy i sięga po jej komórkę. Nie spodziewała się takiego gestu mimo tego, że opowiedziała mu wszystko o swoich relacjach z ojcem.
Usłyszała, że chłopak odbiera telefon.
- Halo?... Nie, Maja jeszcze śpi... Nie, nie będę jej budził, przykro mi proszę pana, ale obawiam się, że musi sobie pan radzić sam... Tak, rozumiem... Teraz ja będę opiekował się pana córką... Do widzenia.
To było jak grom z jasnego nieba. Majka straciła grunt pod nogami. Przypuszczała, że Artem faktycznie był pewny, że poszła spać do sypialni Eleny.
Czując, ze drżą jej nogi poszła w stronę salonu. Chłopak popatrzył na nią i kolejny raz posłał jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Majka niepewnie usiadła obok niego i choć głos jej się łamał postanowiła powiedzieć mu prawdę.
- Wszystko słyszałam, dzwonił mój ojciec a ty odebrałeś telefon... - nie mogła mówić dalej. Z oczu płynęły jej łzy wdzięczności. Popatrzyła na Artem i zdała sobie sprawę, że mężczyzna od dłuższego czasu jej się przygląda. Jego oczy nabrały jeszcze głębszego odcienia błękitu, kiedy chwycił ją w ramiona i złożył na jej ustach krótki pocałunek.
- Jesteś wspaniałą, piękną i wartościową kobietą. Nigdy nie spotkałem drugiej takiej jak ty. Przy tobie czuję się tak, jakbyśmy znali się od lat. Nie wiem czym jest miłość, ale przypuszczam, że to co do ciebie poczułem, gdy tylko cię zobaczyłem to właśnie jej ziarenko.
Powiedział to patrząc jej prosto w zapłakane oczy. Przywarła do niego jak do bezpiecznej przystani, gotowa oddać mu w ręce całe swoje serce.
- Artem, ty również jesteś dla mnie kimś wyjątkowym...
Chłopak uśmiechnął się do niej i namiętnie pocałował. Nie oponowała. Chciała tego uczucia, chciała znaleźć wreszcie swoje miejsce na ziemi. Oddała mu pocałunek z takim samym zapałem. Potem
kochali się z prawdziwą namiętnością. Czas na pieszczotach i okazywaniu uczuć minął aż do wieczora.
Maja była szczęśliwa, wiedziała, ze kocha tego mężczyznę ponad wszystko. Zasnęła spokojnym snem i spała, aż do świtu.
Z uśmiechem na ustach otworzyła oczy. Rozejrzała się dookoła pomieszczenia, ale nigdzie nie widziała Artema. Podniosła się z sofy i na stoliku dostrzegła kawałek kartki z pośpiesznie nakreślonymi słowami:
"Maju, musiałem wyjechać na Ukrainę. Matka dostała wylewu i jest w ciężkim stanie.
Wrócę do Ciebie najszybciej jak się da. Wiedz, że to co było między nami tej nocy było najwspanialszą rzeczą, jaka mnie spotkała. Muszę się przyznać - dzięki Tobie odkryłem, czym jest miłość.
Kocham Cię. Oczekuj mnie niebawem.
Twój na zawsze
A."
Majka wzięła karteczkę i przyłożyła do serca.
- Poczekam - szepnęła, a po policzkach popłynęły jej łzy szczęścia.


Do tych, którzy jakoś dobrnęli do końca mam ogromną prośbę. Jeśli opowiadanie się Wam podobało, to pięknie proszę o polubienie go w galerii konkursowej Harlequina (proszę, nie wymagam!). Link poniżej:
Lubię to opowiadanie!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do zostawienia po sobie śladu w postaci komentarza.
Wszelkie komentarze, które jakkolwiek urażają moją godność osobistą, a także te, pisane z pomocą popularnej łaciny podwórkowej zostaną skasowane.
Żeby formalności stało się za dość, przypominam, że kopiowanie i rozpowszechnianie moich tekstów bez mojej zgody jest zabronione.

REKLAMA